Ogłoszenie

Uwaga !!!

Udostępniamy Ci całą zgromadzoną tu widzę i jeszcze więcej na szkoleniach uwodzenia i flirtu:

Szkoła uwodzenia Be Alpha

Oto przykładowa opinia:

"(...)Czuje się tak zdopingowany wiedzą jaką posiadłem, że przewyższyło to moje wszelkie oczekiwania. Podrywanie lasek stało sie tak proste, że sam w to nie wierze(...) "


Emil, 24l. (emilgtw@wp.pl),
Be Alpha Intensywny



Serdecznie zapraszamy!

Kurs uwodzenia



#1 08-10-2007 16:16:22

brzozik

Advanced

2900350
Skąd: Pisz
Zarejestrowany: 10-11-2006
Posty: 189
WWW

Najgłupsze numery wycinane eksom

Najgłupsze numery wycinane eksom


Artykuł opublikowany w The New York Times:

"Kto pod kim dołki kopie, czyli o głupich numerach wycinanych eksom
Diane Mapes

- Każdy czasem zrobi coś głupiego - powiedział Alejandro Valencio, biedny zakochany kretyn, uwięziony dwa tygodnie temu wewnątrz komina w domu ukochanej, po tym jak wymyślił sobie, że odzyska ją odgrywając małą impresję na temat świętego Mikołaja.
Niestety, jego stymulowana procentami ekstrawagancja jeszcze bardziej nadwyrężyła ich relacje (zwłaszcza, że strażacy musieli zniszczyć ścianę w jej salonie, żeby go uwolnić), za to zajęła poczesne miejsce wśród Najgłupszych Numerów Wycinanych Eksom.

Wszyscy, którzy nigdy nie złamali kości ogonowej spadając z drzewa pod oknem byłej narzeczonej, ani nie dostali mandatu za malowanie sprayem swoich inicjałów na bloku czy domu eks-chłopaka, zapewne potrzebują kilku wyjaśnień.

Głupie Numery Wycinane Eksom to te idiotyczne rzeczy, które ludzie wyrabiają po bolesnym rozstaniu. Czasem, jak w przypadku studenta ukaranego solidną grzywną za odesłanie dziewczynie jej rzeczy podziurawionych jak sito, chodzi o wywołanie zamętu i/albo zemstę. Innym razem - na przykład, kiedy facet przez trzy dni pikietuje dom byłej narzeczonej po tym, jak zwróciła mu pierścionek - mamy do czynienia z niekontrolowanymi porywami złamanego serca. Nie należy ich mylić z zachowaniem ewidentnie psychotycznym (w którym nie ma nic śmiesznego). Głupie Numery są bardziej kretyńskie niż brutalne, często beznadziejnie spartaczone i, podobnie jak w przypadku tkwiącego w kominie Alejandra, mszczą się bezlitośnie na swych wykonawcach.

Oczywiście, mają też długą i świetlaną historię.

W czerwcu 1900 roku 24-letnia kobieta z Pittsburgha tak się wściekła, kiedy były przyjaciel poinformował ją o swoich niedawnych zaręczynach (i pokazał medalion z eleganckim portretem nowej ukochanej), że złapała błyskotkę i próbowała ją przegryźć. Niestety, zamiast tego połknęła medalion i trzeba ją było odwieźć do szpitala.

W lipcu 1961 robotnik kolejowy z Anglii (lat 29) tak się zdenerwował końcem swojego romansu, że wybrał się na 40-kilometrową przejażdżkę porwaną lokomotywą. Czy dzięki tej demonstracji gorącej jak kocioł parowy miłości odzyskał uczucie byłej wybranki? Nie. Za to udało mu się trafić do aresztu za kradzież 226 kilogramów węgla.
W latach 70. pewien 81-latek z Miami został aresztowany za podpalenie - wrzucił koktajl Mołotowa przez okno kuchni swojej 68-letniej byłej przyjaciółki (nieco wcześniej rzuciła go dla kogoś młodszego). Na szczęście kobieta nie tylko szybko ugasiła ogień, ale też błyskawicznie rozpoznała sprawcę. Bomba zrobiona była z butelki po soku śliwkowym ulubionej marki eks-przyjaciela.

Owszem, jak słusznie zauważył Alejandro, każdy czasem zmaluje coś głupiego: mężczyźni i kobiety, geje i heterycy, młodzi i starzy, celebryci i zwykli ludzie, jednak poziom głupoty (i zawziętości) wywołanej przez rozstanie to już sprawa indywidualna.

Niektórzy z nas decydują się na bardziej złośliwe numery, dzięki którym można zwiedzić miejscowy komisariat. Inni mają skłonność do autodestrukcji (fatalna farba do włosów, zakrapiane przyjaźnie, zatłuszczone pudła niezdrowego jedzenia), której efekty mogą trwać latami.

Sama zawsze wybierałam akcje pasywno-agresywne: afronty czynione bezmyślnemu kochasiowi na ulicy (on: "Cześć, Diane!", ja: "Też mi coś") i/albo bojkotowanie wszystkich i wszystkiego, co mogłoby mi przypomnieć o ohydnym przedmiocie moich (teraz już morderczych) uczuć. Na dowód powiem tylko, że raz zdarzyło mi się zerwać z całą Francją: nie jadłam francuskich tostów i rogalików, a nawet przez cały rok odmawiałam sobie francuskich pocałunków.

Czy można przeżyć rozstanie nie sięgając do arsenału Głupich Numerów Wycinanych Eksom? Można się obyć bez rozrzucania ulotek z rozebranymi zdjęciami byłej żony i bez włamywania się do profilu byłego narzeczonego w MySpace, żeby mu zmienić opcję "hetero" na "bezpruderyjny gej"?

Oczywiście, że tak, chociaż rozstanie nigdy nie jest bezbolesne (nawet jeżeli mamy jeszcze resztkę tych supermocnych środków przeciwbólowych od dentysty). – Za zerwanie można zapłacić utratą szczęścia, poczucia bezpieczeństwa, pewności siebie i racjonalności, a nie tylko ulubionego podkoszulka i płyty Moby’ego – ostrzega Greg Behrendt, współautor książki "It’s Called a Breakup Because It’s Broken". Behrendt oraz jego żona i współautorka książki, Amiira Ruotola–Behrendt, proponują siedem starych, sprawdzonych rad na okoliczność rozstania. Unikajmy spotkań z byłym obiektem westchnień przez co najmniej 60 dni, znajdźmy sobie powiernika albo powiernicę, przed którymi będziemy się mogli wygadać i pozbądźmy się wszystkiego, co mogłoby nam przypominać o delikwencie (i bynajmniej nie chodzi tu o odholowywanie samochodu spod jego domu, bo mamy dość jego widoku).

Mojej przyjaciółce Susan pomaga jeżdżenie samochodem i darcie się w niebogłosy. – Trzeba sobie pozwolić na histerię – mówi - na pozbawioną wdzięku, żenującą histerię z wczołgiwaniem się pod łóżko i szlochaniem przez cały dzień, na jedzenie wszystkiego, na co tylko, do cholery, mamy ochotę, gadanie o rozstaniu z przyjaciółkami do kompletnego znudzenia, a potem na siedzenie sobie w samochodzie w garażu i wrzeszczenie. Kiedy się już pozbędziemy wszystkiego, co nam leży na emocjonalnym żołądku, możemy się zabrać za dźwiganie się z ruin.

A co z tymi nieprzemyślanymi aktami zemsty i romantycznej desperacji, tymi jakże uwodzicielskimi Głupimi Numerami Wycinanymi Eksom, które kuszą nasze zbolałe serduszka? Ignorujmy je, w miarę możliwości. Wyznajmy je swojej powiernicy, czy powiernikowi, żebyśmy mogli je wyśmiać, zanim zawładną naszą wyobraźnią. Albo, jeszcze lepiej, zdajmy sobie sprawę, że te fantazje są tylko sygnałem że ktoś tkwi w naszym sercu jak zadra, albo jak biedny Alejandro Valencio w kominie.

Wtedy najlepiej wezwać na pomoc profesjonalistę (na przykład strażaka), żeby usunął przeszkodę, i powstrzymał nas przed znalezieniem się wśród laureatów nagrody za Najgłupszy Numer."


Uciekając od księcia, Kopciuszek zostawił drugi but na podłodze, spódniczkę na żyrandolu, bluzkę na komodzie... Ale o tym bajka milczy.

Offline

 

#2 08-10-2007 21:53:15

Krzysiak

Friend

4754218
Zarejestrowany: 10-12-2006
Posty: 213

Re: Najgłupsze numery wycinane eksom

Czytałem to już i powiem tyle, że to żałosne..


*****
Jak się myśli głową to nie jajami
Życie radykalnie posuwa nas do czynów, których byśmy nie robili gdyby nie pod wpływem chwili

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.pokemonpbf.pun.pl www.lifeninjaorganizacja.pun.pl www.psychologiaogolna.pun.pl www.oi.pun.pl www.granarutopbf.pun.pl